Gdyby zapytać napotkane osoby, z czym kojarzy im się Holandia, prawdopodobnie jednym tchem odpowiedziałyby: rowery, wiatraki i tulipany. Niektórzy z szerokim uśmiechem dodaliby, że to raj, w którym można na legalu przebywać (i nie tylko) w oparach konopii. ;) Holandia to jeden z najbardziej liberalnych krajów Europy – legalne są tu nie tylko miękkie narkotyki, ale również prostytucja, aborcja, eutanazja oraz małżeństwa homoseksualne.
Zanim moje stopy stanęły na holenderskiej ziemi, niewiele wiedziałam o Niderlandach. Moje skojarzenia oscylowały wokół stereotypowych i sztandarowych cech, które wymieniłam powyżej. Znana mi też była postać Anny Frank – żydowskiej dziewczyny, która przez dwa lata podczas II Wojny Światowej wraz z rodziną ukrywała się w amsterdamskim domu, a świadectwem tego czasu jest jej pamiętnik. Z Holandii pochodzili też cenieni przeze mnie malarze – Vincent van Gogh i Rembrandt.
Na zwiedzanie miałam zaledwie weekend. Udało mi się zobaczyć Amsterdam, Hagę i Lejdę – to wystarczyło, aby pozytywnie zaskoczyć się Holandią. Pierwsze wrażenie to pozytywni Holendrzy – uśmiechnięci, otwarci, perfekcyjnie mówiący po angielsku. Przede wszystkim jednak zachwyciła mnie kolorowa architektura, która w zestawieniu z rowerami przyczepianymi do barierek nad kanałem tworzy absolutnie wyjątkowy klimat.
Zobaczcie. :)
No Comments