Wstyd się przyznać, ale mimo mojej już 6-letniej warszawskiej przygody, dopiero teraz dotarłam do miejsca wyjątkowego, ogólnodostępnego i znajdującego się w samym centrum miasta. Mowa o Gmachu Politechniki Warszawskiej, a właściwie tym, co ten ponad stuletni budynek skrywa w środku. A tam architektoniczna perełka, jedyny w Warszawie kryty dziedziniec krużgankowy.
Wczorajszy dzień stał pod znakiem pięknej, letniej pogody oraz kolejnej edycji Targów Designu WZORY na terenie parku Królikarnia. Na liście wystawców znaleźli się projektanci, tworzący produkty inspirowane naturą – ekologiczne, organiczne czy z recyklingu. Można było też kupić akcesoria do domu i rośliny do ogrodu.
Jest taki punkt na mapie stolicy, który pozwala cofnąć się w czasie. Miejsce to przywołuje wspomnienia okresu PRL-u pod postacią zapomnianych już powojennych reklam świetlnych. Muzeum Neonów na warszawskiej Pradze to gratka zarówno dla tych, którzy pamiętają stanie w kolejkach po towar na kartki, ale też dla nieco młodszych osobników.
Wszyscy coraz śmielej wyściubiają nosy ze swoich domów, co zwiastuje tylko jedno – wiosnę! Nieco przyjemniejsza aura zwabiła także mnie, a na pierwszy ciepły spacer wybrałam się do Łazienek. Słońce nie dopisało, ale nie przeszkadzało to ani innym ludziom, ani tym bardziej zwierzętom, które bez wątpienia też poczuły wiosnę w powietrzu.
Kiedyś malowidła na murach nazywano bohomazami, a ich autorów wandalami – i były to z pewnością najłagodniejsze określenia. Dziś tego rodzaju twórczość urosła do rangi sztuki, a osoby ją tworzące zyskały miano artystów. Nie mam najmniejszej wątpliwości, że malowidła uliczne i ich autorzy w pełni zasługują na te zaszczytne określenia.