Duży wór listopadowych chmur, garść tanich biletów lotniczych, kilka dni urlopu, szczypta szaleństwa, 3 łyżki zdecydowania, sporo kilogramów doborowego towarzystwa – wszystko starannie mieszamy i tak oto z przepisu powstaje smaczna wycieczka. ;) Tym razem wybór padł na Lyon – miasto lwów, braci Lumière i kolebka kinematografii.